środa, 24 listopada 2010

Nie umiem pisać

"Twój język pisany jest łatwy i trywialny" - Afirmacja

Cała trywialność i łatwość - przyczyna-wydarzenie-skutek-przyczyna..., wszystko jest wszystkim!

No i teraz możesz pomyśleć

Mały Polak

Rozmowa z pewnym Polakiem:
-Jaką partię polityczną Pan popiera?
-Popieram partię X.
-Dlaczego?
-Nie chcę, aby partia Y doszła do władzy.
-Czyli de facto nie popiera Pan politycznie, ani X ani Y. Czemu Pana głos nie pójdzie na mniejsze ugrupowanie?
-Mniejsza partia nie wygra wyborów.

niedziela, 21 listopada 2010

Ryzyko

Ryzyko jest jedynym sposobem, żeby osiągnąć coś wielkiego? Osobiście uważam, że jest w tym dużo prawdy i chciałbym poświęcić trochę uwagi temu tematowi, odpowiadając na pytania. Czym w ogóle jest ryzyko? Kiedy ryzykujemy? W jaki sposób może nam to pomóc? Czy opłaca nam się zaryzykować?

Otóż ryzyko jest zjawiskiem powszechnym i naturalnym dla każdej istoty ziemskiej, posiadającej umysł, bądź intuicję. "Najogólniej, ryzyko jest wskaźnikiem stanu lub zdarzenia, które może prowadzić do strat. Jest ono proporcjonalne do prawdopodobieństwa wystąpienia tego zdarzenia i do wielkości strat, które może spowodować." - cytat z Wikipedi. Zjawisko to może spowodować tragiczne dla człowieka skutki, bądź odmienić życie na dużo lepsze. W ryzyku najważniejszy jest umiar, który jest wskaźnikiem dla człowieka o zagrożeniu i skutkach danego wydarzenia. trzeba sobie uświadomić, że życie to ryzyko, a ryzyko to życie. Ryzykujemy chodząc do sklepu, siedząc na kanapie, oglądając telewizję czy uprawiając ulubiony sport. Jedyne co różni wszystkie czynności jest skala ryzyka.

No i po tym rozbudowanym wstępie, przejdźmy do meritum sprawy. Ostatnio oglądając wystąpienie Janusza Korwina-Mikke na warszawskiej "patelni", zdałem sobie sprawę, że bez wspomnianego ryzyka nie mielibyśmy niczego. Wielcy naukowcy całe swoje życie zaryzykowali dla jednego wynalazku, artyści dla jednego dzieła, wodzowie dla plemienia, ojcowie dla rodzin. Wizja porażki, napędza umysł do działania i chyba to jest głównym atutem ryzyka. Każdy z nas kiedyś postawi wszystko dla jednej rzeczy, tylko powinniśmy pamiętać, żeby stopień zagrożenia nie był za wielki.

Teraz zastanówmy się, gdzie ryzyko jest nam najbardziej potrzebne jako społeczeństwu w chwili obecnej, o co walczymy wspólnie? Wydaję mi się, że wszyscy walczymy o "lepsze jutro". Jedynym sposobem na osiągnięcie tego celu jest ryzyko, jak wiemy sytuacja w Naszym, cudownym kraju nie jest znakomita i może czas porzucić oklepaną wizję POlski i zaryzykować, stawiając na pomysł wykraczający poza ramy wielkiej 4! Dlatego osobiście uważam, że warto zaryzykować i jest bardzo mała szansa na porażkę!

piątek, 19 listopada 2010

Nie będziemy drugą Irlandią?

Bardzo znane hasło wyborcze obecnego premiera Polski brzmiało: "W Polsce zbuduję drugą Irlandię!". Minęło już sporo czasu od wypowiedzianych słów a cudu gospodarczego niestety nie widać. Właściwie już nie długo zostaną rozpisane nowe wybory parlamentarne, w których oczywiście murowanym faworytem będzie Platforma Obywatelska, patrząc na pogłębiający się kryzys Prawa i Sprawiedliwości. Można nawet przypuszczać, że po nowych wyborach PO dostanie większość w sejmie, a wtedy Donald Tusk zostanie monarchą w naszym kraju.

Nadzieja Polski będzie spoczywać tylko w jednym wizerunku Polski. Tylko czy przez ostatnie 3,5 roku coś się w Polsce zmieniło na lepsze? Czy właściwie możemy zawdzięczać cokolwiek drużynie pana Donalda Tuska? Niestety nie, a wręcz przeciwnie. Polski deficyt budżetowy sięga prawie 800 mld złotych, ale rząd nawet nie raczy wspomnieć o tej katastrofalnej sumie, która jest właściwie nie do zredukowania i przewyższa PKB o ponad 100%. Oznacza to jedynie, że w niedługim okresie może powtórzyć się w naszym kraju scenariusz Grecji. Niestety propaganda medialna nie wspomina prawie w ogóle o naszym długu publicznym, bagatelizując problem, właściwie do zdania "Przecież każdy kraj jest zadłużony". Grecja wcale nie miała, aż tak wysokiego długu, więc możemy jedynie podejrzewać, że stąpamy po cienkiej linie. W Europie najbardziej zadłużone są Włochy, tylko że mają PKB wyższe od Polski kilkukrotnie.

Zaprzątanie nam głowy głupotami o zielonej wyspie jest bezsensowne, bo to jest mały sukces, który może nam się zawalić w oka mgnieniu, jeżeli zadłużenie kraju nie zostanie zmniejszone. Niestety nie wszyscy o tym wiedzą, ale nawet na logikę ile razy w telewizji została przekazana informacja o zielonej wyspie, a ile razy o długu publicznym? Odpowiedź nasuwa się sama problem jest bagatelizowany!

Dlaczego właściwie dążymy do Irlandii? Irlandia to farsa w 2009 roku ich deficyt wzrósł o ponad 14%, lata którymi mogli się poszczycić już minęły. Niestety nie będziemy Irlandią z lat 2005-2008, ponieważ dług, co jest logiczne trzeba spłacać, a nas na sukces i spłacanie nie stać!

wtorek, 16 listopada 2010

O tych, którzy nie wiedzą o czym mówią...

Ostatnimi czasy, bardzo uważnie przyglądam się ludziom, próbując analizować ich zachowania. Według mnie bardzo ciekawym zjawiskiem jest próba pokazania swoich umiejętności intelektualnych w temacie, o którym nie ma się zielonego pojęcia. Myślę, że można podzielić takich ludzi, na trzy podkategorię i o każdej napisać parę słów.

Pierwsza kategoria. Ludzie o niskim ilorazie inteligencji:
- Najłatwiej rozpoznawalna kategoria, ze względu na poziom dywagacji. Bardzo skrajne poglądy, które w >90% mijają się z prawdą powszechną. Dochodzi do takich skrajności, że na prawdę można zdrowo się pośmiać. Niestety tacy ludzie najczęściej nie widzą popełnianego przez siebie błędu i dążą w niewiedzy do osiągnięcia, niemożliwego do zrealizowania celu. Od takiego zachowania, dzieli już tylko krok do mitomanii.

Druga kategoria. Ludzie o średnim ilorazie inteligencji.
- Do tej kategorii można zaliczyć również ludzi, którzy są bardzo inteligentni, ale zabierają głos na tematy, które znajdują się po za jego/jej dziedziną wiedzy. Tutaj mamy do czynienia najczęściej z zachowaniami typu:
1) powołanie się na autorytet, powtarzając usłyszane hasła.
2) wygłaszanie na gronie publicznym nieciekawych lub oczywistych haseł
3) bezwzględna i bezmyślna zgoda z autorytetem, prowokując mistyczną polemikę, która de facto nie istnieje
Ta kategoria nie jest już taka łatwa do wyłapania, ponieważ osoby wygłaszające podobne zachowania są zawsze bardzo pewne w swych działaniach.

Trzecia kategoria. Ludzie o wysokim ilorazie inteligencji.
- W tym przypadku nie dawałbym za dużych szans na odkrycie nieprawidłowości. Osoba o dużym ilorazie inteligencji, powołując się na zdobytą pewność siebie (często sama jest autorytetem) manipuluje resztą odbiorców do tego stopnia, że jest nie do wychwycenia dla słuchaczy. Najczęściej nie wdaję się w niepotrzebne dyskusje, zręcznie omijając drogi bez wyjścia. Pozostaje nam słuchać i podziwiać

Oczywiście są jeszcze ludzie, którzy wiedzą o czym mówią, ale jak by się rozejrzeć dookoła wcale nie ma ich tak dużo. Dla nich trzeba zrobić oddzielną grupę - neutralną. Z pewnością grupa neutralna ma większe zdolności do wyłapania powyższych zachowań. To jest tylko mój podział i nie każdy musi się z nim zgadzać czy tolerować!

niedziela, 14 listopada 2010

Pytania bez odpowiedzi.

Jakiś czas temu przeczytałem książkę Joachima Festa "Pytania bez odpowiedzi". Książka jest długą rozmową z Albertem Speerem, który początkowo był architektem Hitlera, następnie ministrem do spraw uzbrojenia. Właściwie w dziele Festa nie było dużo pytań na które współczesna historia nie umiała by odpowiedzieć. Pierwsze pytanie, które bardzo mnie nurtuje w tej książce, to jaki był właściwie stosunek Hitlera do Speera, czyli jakiej orientacji był przywódca 3 rzeszy.

Otóż jest to temat bardzo trudny, ponieważ Hitler w środowisku był uważany za właściwie aseksualnego, ale znowu z drugiej strony bardzo szanował kobiety i dla wizerunku starał się od czasu do czasu z jakąś pokazać. Najbliższą kobietą w życiu Hitlera była oczywiście Ewa Braun, ale czy na pewno ją kochał? Tego też nie jesteśmy pewni, ale możemy podejrzewać, że było między nimi jakieś uczucie. Przed śmiercią Adolf Hitler ożenił się z Ewą, czyli de facto chciał, żeby ta kobieta spędziła z nim ostatnie chwile życia. Kolejną stroną naszej dywagacji będzie stosunek Hitlera do mężczyzn, coś równie dziwnego i wartego zastanowienia. Speer w swoich "Wspomnieniach" napisał, że czuł się czasami przez Hitlera adorowany oraz sposób w jaki zwracał się do niego był bardzo dziwny. Jest jeszcze jedna opcja, która chyba jest najmniej możliwa, był stłamszony seksualnie, ponieważ podczas młodości był w związku kazirodczym, ale ta opcja jest mało prawdopodobna patrząc choćby na późniejsze stosunki w rodzeństwie, a właściwie ich brak.

Nie wiadomo, jednak co jest prawdą w książce Festa, ponieważ Speer jest jedną z najbardziej zakłamanych postaci 3 Rzeszy. Przez całe życie powojenne starał kreować swoją osobę, na jedynego dobrego, poczciwego ministra w rządzie Hitlera. Fest, jako jeden z niewielu nie dał się złapać bezlitośnie w pułapkę, zadając często pytania, które wytrącały z równowagi Speera. Drugie pytanie jest w takim razie jaki był tak naprawdę Speer

Teraźniejsza ocena historyczna jest bardzo surowa i obarcza Speera ludobójstwem i bezwzględnością, jednak można się zastanowić, czemu Albert Speer nigdy nie angażował się w politykę i czemu od początku kariery w rządzie, był kreowany na człowieka bez większego grzechu. Mogło być tak, że był kreowany od razu na czasy po wojnie, lecz to mało możliwe, ponieważ nikt nie wiedział jak zakończy się wojna. Mógł być jedynie wyidealizowany na potrzeby przyszłego imperium niemieckiego, jako bohater narodowy, postać idealna. Ten argument ma sens, zważywszy, że był przygotowywany na zastępce Hitlera, a jego sylwetka ułatwiałaby manipulację narodu.

sobota, 13 listopada 2010

100 dni Bronisława Komorowskiego

Prezydent wszystkich POlaków, oczywiście nie pozostał prezydentem niezależnym. Co do jego zasług, to niestety nie mam o czym pisać, jedyne o czym można wspomnieć to próba wniesienia poprawek do konstytucji dotyczących relacji między UE, a Polską. No ale to jakby chwalić Jana Kazimierza za pomysł zreformowania państwa.

Przez 100 dni głównym problemem prezydenta był konflikt o krzyż, a jego przeniesienie było tylko pretekstem do wystąpienia ONR podczas obchodów święta niepodległości, lecz o to nie powinniśmy winić prezydenta, ponieważ każdy inny powód mógł być dobry dla nacjonalistów. 

Pan Arłukowicz z Sojuszu Lewicy Demokratycznej powiedział: "To było 100 dni milczenia" i to chyba najlepsze podsumowanie tego okresu.

piątek, 12 listopada 2010

Neonazizm

Podczas krótkiej konwersacji z Tomaszem pod postem o wielkiej 4, postanowiłem napisać o organizacjach neonazistowskich, ogólnych poglądach i przeciwnikach

Ogólnie nazizm to wersja włoskiego faszyzmu, a neonazizm jest nowa formą, która uznaje Hitlera za ideologicznego przywódcę, mimo że zgadzają się tylko z częścią założeń Hitlera. Nazizm, w ogóle jest rodzajem hitlerowskiego socjalizmu.

Na całym świecie istnieją różne organizacje tego typu, na przykład Blood&Honor czy Combat18. W Polsce również mamy przedstawiciela, który nazywa się ONR (organizacja narodowo-radykalna) oraz MW (młodzież wszechpolska), która częściowo kryje się ze swoimi poglądami.

Na pewno każdy słyszał o wystąpieniach ONR. Zastanówmy się jakim oni są zagrożeniem, gdziekolwiek się nie pojawią, zaraz znajduje się tam policja, która chyba bardziej chroni ich przed antynazistami, niż społeczeństwo przed tą organizacją. Jedyne czego możemy się bać, to silnej nietolerancji ze strony tego środowiska, którego głównym hasłem jest "White power", czyli hasło wyznawane przez połowę społeczeństwa w "ortalionowych uniformach".


Przeglądając obrazki w internecie zauważyłem w większości, że to członkowie ONR leżeli na ziemi i byli bici a to przez 3 antynazistów, albo ewentualnie przez policję. Kilku trafiło do szpitala z ciężkimi obrażeniami ciała. Agresja tłumiona przez agresję, ale czy to jest sposób...

Dlaczego nie mają żadnych szans na końcowy sukces? A no dlatego, że nazizm jest stary i niemodny, nikt już nie chce się w tym "babrać". Jedyne co może się podobać to organizacja i zawzięcie z jakim próbują objąć władzę w kraju, a na ten moment ich głównym celem jest po prostu pokazanie się z niepopularnymi hasłami dla społeczeństwa polskiego. Ich jedynymi realnymi przeciwnikami jest "lewa strona", ponieważ otwarci komuniści mogą tylko walczyć z neonazistami o poparcie, które mają czyli de facto o nic.


Na koniec trzeba sobie jasno postawić pytanie, kim są w takim razie antynaziści?

czwartek, 11 listopada 2010

Piłkarze - kiedyś i teraz!

Kiedyś piłkarze byli idolami, grali za małe pieniądze, a zaraz po meczu/treningu musieli wracać do pracy, na przykład do kopalni. popularność footballu była na początku szczególnie duża, w ojczystym kraju tego sportu - Anglii. Zawodnicy grali w krótkich obcisłych spodenkach i mieli dłuższe włosy. Mieli również w sercu jeden klub, co powodowało, że gracze byli przywiązani do miejscowości macierzystej, potrafili umrzeć za barwy klubowe. Musieli być przykładem do naśladowania zarówno na boisku, jak i po za nim. Opaska kapitana była największym zaszczytem, jaki kiedykolwiek mogli sobie wymarzyć, a na wieść powołania do reprezentacji matki płakały ze szczęścia, a ojcowie wyprawiali huczne imprezy z tej okazji...


A teraz - marketing, marketing i marketing.

Priorytety się zmieniły, lecz piękno pozostało. W historii teraźniejszej, jak i dawnej są postacie które nigdy nie zostaną zapomniane. Zdarzały się jednostki z przeciętnymi umiejętnościami, które samym sercem wygrywały mecze i to jest piękne w tym sporcie.

Wielka 4

Wiek XVII, prowincja francuska, która wypowiedziała 20 lat temu niepodległość. Co więc stało się 20 lat temu i czemu postanowiono walczyć o niepodległość w bitwie z mocarstwem? Otóż silne społeczeństwo miało dość absolutyzmu dyktowanego odgórnie. Zaraz po zwycięstwie utworzono nowy rząd, a pierwszym konsulem został jeden z czterech muszkieterów, który utworzył swoje stronnictwo pod herbem X. Reszta z "wielkiej" czwórki ogłosiła po kolei utworzenie stronnictwa Y, Z i K. Mieli tak silne poparcie prowincji (narodu), że nie było szansy na kolejną rewolucje. Zaraz po objęciu rządów wprowadzono szereg reform i przemianowano państwo absolutne na Republikę. Jednak szybko społeczeństwo zniechęciło się do władzy i wprowadzono kolejnego z muszkieterów...


Muszkieterowie się zmieniali: jeden po drugim, a kiedy nie cieszyli się już poparciem, zmieniali nazwę - i nadal byli popierani. Mieli w rękach szable, berło, a także wszystkie możliwości manipulacji ludem, jakie tylko stworzyła ówczesna cywilizacja. Podczas tych 20 lat, powiększał się dług publiczny,szerzyła korupcja. Nakładano nowe zakazy i nakazy, które tylko uniemożliwiały rozwój państwa. Obiecywano nową Anglię, podbicia kolonialne, ekspansje w Europie, jednak każdy człowiek, poza układem, odporny na manipulacje dobrze wiedział, że to jest nie możliwe, ponieważ Naród tej biednej prowincji musi corocznie spłacać dług, który dzielni muszkieterowie zaciągnęli od innych państw. Sytuacja stawała się dramatyczna podczas gdy po 15 latach konsulem został muszkieter ze stronnictwa X, jednak on nie przejmował się tym, ponieważ scenariusz bankructwa jaki zdarzył się kilka miesięcy wcześniej w państwie 1, im nie groził w ciągu najbliższych 5-10 lat, czyli stronnictwo X na pewno nie będzie już wtedy rządzić.

Pytanie, czy społeczeństwo tej prowincji było głupie? Oczywiście, że nie. Było podatne na manipulacje, wpajano im, że wszystko jest w porządku ,a oni na oślep wybierali kolejnego muszkietera. Najśmieszniejszym wyborem był muszkieter K, który kiedyś należał do stronnictwa Francuskiego, muszkieter Z mógł być ze wszystkimi w koalicji a muszkieterowie X i Y tylko na siebie donosili, żeby "wyrwać" z państwa jak najwięcej.

Zaczęły się rozłamy od partii, początkowo zapowiadano wielkie poparcie, jednak całe państwo w rękach jednego ugrupowania dawało możliwość takiego wpływu na społeczeństwo, że nowo powstałe ugrupowanie nie miało najmniejszych szans na więcej niż 1% poparcia ludzi mniej podatnych na manipulacje. Był też, kandydat niezależny, skrajnie liberalny i bez skłonności do ustępstw. Kiedyś był w jednej drużynie z muszkieterem X, ale po kilku nieudanych próbach wprowadzenia, według niego potrzebnych reform, nie dostał większego poparcia ze strony rządu i odszedł z partii. Od 20 lat próbuje dojść do władzy na każdym szczeblu wyborczym, to mu się nie udaję, jedyna nadzieja w młodym społeczeństwie tego państwa, które ma dość układów i kaleczenia ich narodowości. To państwo potrzebuje zmian, które na razie nie są możliwe.


P.S Proszę o poprawną interpretację, to nie jest tylko wymyślona historyjka.